poniedziałek, 10 listopada 2014

Poniedziałek idealny: śpisz i nic nie masz do roboty.

Poniedziałek idealny w wersji realistycznej: śpisz do 10, po wstaniu z łóżka w kuchni odkrywasz przygotowane śniadanie, Mąż z Córką bawią się w salonie, na 13 masz termin u kosmetyczki, twoja mikro rodzina odprowadza cię i udaje się do parku podziwiać postępującą jesień, później razem udajecie się na obiad, dziecko siedzi spokojnie w foteliku, pozwala wam zjeść bo jest zajęte jedzeniem swojej porcji i przy okazji udaje mu się jej nie rozrzucić, po obiedzie idziecie na basen, na którym nie ma tłoku i możecie poświęcić się rodzinnej zabawie w rekina, wracacie do domu, wymęczone dziecko dostaje butlę mleka i idzie spać. W tym czasie zjawia się babcia, która będzie oglądała seriale podczas gdy wy pójdziecie na randkę nie martwiąc się tym, że wasze dziecko wstanie w nocy bo od dawna już przesypia 12 godzin bez przerwy. No dobra, niech będzie 10.

Dzisiejszy poniedziałek: Tata jest w pracy do 17 a wieczorem ma wizytę u dentysty, na dworze szara dupa  a my z Niemowlaczką musimy udać się na zakupy i wspólnymi siłami przygotować obiad. Ratuje nas to, że mama ma bujną wyobraźnię i wymyśla zabawy, w które nie bawią się żadne inne dzieci na świecie; i to, że Mała jest tak mądra i kochana że bierze w nich czynny udział. Ratuje nas też konsola, która cierpliwie czeka na uruchomienie do momentu, w którym Dziecko pójdzie wieczorem spać, butelki będą wysterylizowane a kolacja zjedzona.


Tak czy siak kocham życie i chyba nie przetrwałabym tej szarugi bez mojego małego szczerbatego uśmiechu, który nie znika z twarzy mojej Córki na dłużej niż minutę. Definicją szczęścia jest bycie rodzicem. i okazjonalne wysypianie. Jestem tego pewna.

niedziela, 2 listopada 2014

Tym razem będzie o szaleństwie, ale na szybko bo muszę wstawić butelki do sterylizatora. Moje Dziecko skończyło 9 miesięcy i chyba tyle czasu potrzebowałam, żeby przestać wieczorami nasłuchiwać czy nie zapłacze, czy nie zawoła i czy ogólnie wszystko jest w porządku. Pozwoliłam sobie dzisiaj na nałożenie wielkich wygłuszających słuchawek, odpowiedzialność za Lenę zostawiłam jej tacie (siedzącemu obok mnie) i przeniosłam się do piekła. Tak powiedziałaby zapewne niejedna babcia. Odpaliłam sobie numery, których słuchałam 10 lat temu i naładowałam się tak wielką dawką energii, że chyba zaraz posprzątam łazienkę. Oto co mi zostało w niedzielny wieczór poza szaleństwem jakim jest zjedzenie kawałka czekolady. Chyba założę kapelę!


PS. Chciałabym uściskać Marilyna Mansona. Iść na koncert i palić fajki.

Albo nie, ból głowy następnego dnia uniemożliwiłby mi zabawę w 'człowieka za burtą' z moją Córką. Zostaję na kanapie!