poniedziałek, 25 maja 2015

Za dwa tygodnie lecimy do Polski. Trwają intensywne rozmowy na temat ilości naszego bagażu. Każdy wymienia co zabiera i ile miejsca potrzebuje. Ja oczywiście planuję: Leny chusteczki, bo w Polsce takich nie kupimy, pampersy bo nie będę szukać po Trójmieście, herbatniki z trzy paczki - i tak dalej i tak dalej...
Mój Mąż natomiast zapytany o to co zabiera - po negocjacjach na temat butów mówi: "może wezmę coś małego ze sobą..." (mając na myśli swój sprzęt muzyczny) "doepfery dwa". Zapada ta niezręczna cisza, którą przerywa Luby dodając: "i konsolę". (Play Station).

No to będzie ciekawy urlop.


piątek, 22 maja 2015

Siedzimy z Mężem, rozmawiamy. On nagle ni z gruszki ni z pietruszki pyta:
- Okres ci się zbliża?
- No, jutro. A co?
- Dlatego mi pryszcz wyskoczył tu! Zobacz.
Patrzę. Rzeczywiście.
- I dlatego mnie brzuch dziś boli. Teraz wszystko jasne.

I on naprawdę w to wierzy.