środa, 24 września 2014

Cześć tu Lena. Niedługo minie osiem miesięcy od kiedy jestem na świecie. Niesamowicie się rozwijam, codziennie mówię nowe słowo i próbuję ćwiczyć równowagę. Mama za mną biega. Mama jest fajna. Ciągle powtarzam moje ulubione na tę chwilę słowo. 'Tata, Tata, Tata, Tata' - mówię i Tata jest. W prezencie na jego urodziny postanowiłam do niego podejść. Samodzielnie. Uparcie ćwiczę, dlatego wybaczcie ale muszę już kończyć. Bye bye.

- i tymi słowami kończąc moja Córka uroczo i niekontrolowanie pomachałaby swoją łapką.
Uwielbiam macierzyństwo.
Kocham być jej mamą.

Jeszcze 6 miesięcy temu o tej porze - kiedy Lena w końcu usypiała po godzinnym kołysaniu na rękach po to by za 2 godziny obudzić się na mleko i kontynuować rytuał niezadowolenia - miałam ochotę uciekać z domu. Zwyczajnie. To się zdarza każdej matce, a te które się do tego nie przyznają - wcale nie są idealne i nie mają bezproblemowych dzieci.

Dlatego kobiety: radzę wam, po przyjacielsku i w ramach solidarności jajników: wyjdźcie z domu. Pójdźcie do sklepu, wyrzucić śmieci albo na spacer. Weźcie głęboki wdech, delektujcie się tą chwilą samotności po to by dosłownie za kilka minut zatęsknić na nowo za swoim dzieckiem i wrócić do opieki nad nim z nową dawką energii i optymizmu.

Czwarty trymestr ciąży szybko minie. A potem będziecie na niepowstrzymanym dopaminowym statku płynąć wraz ze swoim dzieckiem. Wszystko będzie filtrowane przez różowe okulary, które już na wieczność na nos nałoży wam wasze potomstwo. Obiecuję.

Dacie radę.
My zawsze dajemy.

1 komentarz: