czwartek, 18 września 2014

Pamiętam swoje czasy wielogodzinnych imprez - pierwsza poważna w moim życiu odbyła się dość późno ale z mocnym przytupem. I od tego momentu - mniej lub bardziej intensywnie trwała przez kilka lat. Papierosy palone nie żeby zaspokoić potrzebę tylko dla rozrywki, dym, całonocne rozmowy i nic nie wnoszące dyskusje, wielkie parkiety i koncerty oraz małe kameralne przytulne posiadówki, mnóstwo ludzi, których twarzy ani imion dziś nie pamiętam i niewielu tych, z którymi z wielką przyjemnością utrzymuję kontakt do dziś, kace, bóle głowy, orzygać chodnik też mi się zdarzyło, czuwanie aby nie przespać swojego przystanku podczas niekończących się powrotów do domu po imprezie. A teraz - teraz tak nie mam. Teraz mam nocne karmienie, wesołe pobudki, wspinające się po mnie radosne Dziecko, które postanowiło wykorzystać środek nocy na tańce, śpiewy i sprawdzający trening nowych umiejętności. Często tańczę. Jestem aktywna SZESNAŚCIE godzin na dobę. Z koleżankami, z którymi kiedyś spotykałam się na imprezach teraz łączą mnie tematy takie jak ząbkowanie, gluten i raczkowanie. Właściwie nie piję więc nie miewam kaca. Wypijam za to dwa litry wody dziennie, starając się równocześnie aby moja Córka też wypiła odpowiednią dla niej ilość. Całuję małe stopy. Kocham.

Nie ograniczam się, nie mam takiego poczucia. Nie czuję też żebym z czegoś rezygnowała. Wiem, że mogłabym założyć jej wygłuszające słuchawki i pójść na koncert. Zawiązać ją w chustę i wspólnie tańczyć. Wozić w wózku po zmroku po kolejnej wizycie u znajomych. Kłaść spać w innych miejscach niż jej miękkie, dobrze znajome łóżeczko. Nie śpiewać wieczorem kołysanki tylko poczekać aż sama padnie ze zmęczenia. Ale nie czułabym się dobrze z tym, że nadwyrężam jej komfort żeby sprawić sobie przyjemność. A nie jestem jeszcze gotowa na to, żeby zostawić ją z kimkolwiek innym niż jej Tata. Poza tym po trzech godzinach z dala od nich - tęsknię. Zwyczajnie. I w grę wchodzi tylko okazjonalne wyjście na szybkiego drinka - z inną Mamą. I nie za daleko od domu.


Dobrowolnie i w pełni świadomie zmieniłam swoje życie i 'nawet nie wiem kiedy z imprezowej laski stałam się ekspertką od prania'. Nie żałuję. Nie mam przerąbane. To nie jest ciężkie i przychodzi naturalnie pod warunkiem, że przeżyłaś już w życiu to co chciałaś i to co powinnaś żeby znaleźć się teraz w tym miejscu. Trzeba przejść wszystkie etapy dojrzewania, bo bez tego nie można dorosnąć. Ja zrobiłam to zgodnie ze swoim założeniem. Wyszalałam się. Mam w głowie potężną szufladę wspomnień z młodości, które moich Rodziców wprawiłyby w ogromny szok. Tak powinno to wyglądać. Na Rodzicielstwo trzeba być gotowym. Wydanie na świat nowego Człowieka powinno być decyzją w pełni świadomą i przemyślaną. Właśnie tak było w naszym przypadku i dzięki temu odpowiedzialność która nigdy nie była moją mocną stroną jest teraz najsilniejszą cechą zaraz obok opiekuńczości, oddania i czułości. Uwielbiam być Leny Mamą. Cały mój świat to te osiem i pół kilo. Szkoda, że nie zrozumie tego nikt, kto nie był nigdy rodzicem. RODZIC. To słowo zobowiązuje. i wiele znaczy. Ale przede wszystkim zmienia nas - na lepsze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz