sobota, 24 maja 2014


Jakiś czas temu kupiłam książkę napisaną przez (podobno) najpopularniejszą polską położną. Prawdę mówiąc zabierałam się do niej powoli, z dystansem, właściwie jej czytanie odłożyłam "na później", nie wiem dlaczego, chyba nie kręciły mnie historie porodowe innych. Jak bardzo się myliłam... Mam wrażenie, że Jeannette jest jedną z najbardziej wrażliwych i ciepłych kobiet o jakich kiedykolwiek słyszałam. Jestem dopiero na 63 stronie - i wiem, że dzisiaj nie prześpię nocy, po to aby dowiedzieć się jak wyglądały porody w czasach, kiedy my przychodziliśmy na świat, jak bardzo wszystko się zmieniło i jakich przypadków w swojej karierze J. nigdy nie zapomni. I prawdopodobnie ja nie zapomnę ich też. Doskonała, wzruszająca i tak bardzo prawdziwa... Polecam - mamom, a nie kobietom w ciąży. Wy kochane poczekajcie najpierw na swoje własne doświadczenia.


Wydaje mi się, że przymiotnik 'rozrzewniona' jest cieniem wszystkich kobiet w ciąży. I że ten cień zostaje z nami jeszcze długo po narodzinach Dziecka. Można polubić rozrzewnienie. Można się z nim nawet zaprzyjaźnić. Skutecznie łamie moją wrodzoną ignorancję wobec... chyba wobec wszystkiego. No, rozkłada mnie ta książka na łopatki.



2 komentarze:

  1. hehe...no patrz... napisałyśmy o tym samym, w tym samym czasie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cała książka jest świetna, chociaż opis porodów sprzed kilkudziesięciu lat, jeży włos. Dobra książka, świetnie się czyta, chociaż ja po jej lekturze porodu nie planuję :)

    OdpowiedzUsuń